Niewielu spodziewało się w czwartek na Wyspach takiego rozwoju wydarzeń. Szwajcar fatalnie zaczął start w imprezie, przegrywając 5:7, 5:7 z Dominikiem Thiemem. Austriak pokonał też jednak Djokovicia i niespodziewanie całkowicie otworzył sytuację w grupie. W trzecim meczu zamiast żegnać się z publicznością, tenisista z Bazylei dostał jak gdyby drugie życie. Znów wszystko było bowiem w jego rękach i na jego rakiecie. Zwycięstwo nad Djokoviciem dawało mu awans do...
źródło: Przeglad Sportowy